O badaniach naukowych w dalekiej Amazonii, o spotkaniach z Indianami Moré i dokumentowaniu ich języka oraz kultury, o podróżach rzeką, jaguarach i wkraczaniu nowoczesności, a także o ciekawości świata, pasjach i tęsknocie badacza za terenem - mówi dr Paweł Chyc z Wydziału Socjologii UwB w rozmowie pt. "Boliwijscy Indianie More i antropolog z UwB, czyli słów kilka o wyjątkowych badaniach etnograficznych w Amazonii".
Zapraszamy do słuchania.
Fragment rozmowy:
Co w dalekiej Amazonii robi antropolog kognitywny z Uniwersytetu w Białymstoku?
Dr Paweł Chyc z Wydziału Socjologii UwB: Przede wszystkim realizuje swoją pasję. A ta pasja polega na poznawaniu zupełnie odmiennej na wielu poziomach kultury od naszej oraz specyficznych problemów badawczych, takich jak różnica językowa, kulturowa, różnica w sposobie myślenia, postrzeganiu przyrody - mógłbym tak długo wymieniać.
Czego się Pan dowiedział, żyjąc wśród Indian Moré, odwiedzając ich?
To jest bardzo szeroki temat. Jedną z najważniejszych, najgłębszych rzeczy, jaką się dowiedziałem, kiedy spędzałem z nimi czas, było to, że relacje społeczne są najważniejsze, że trzeba mieć bliskich sobie ludzi dookoła siebie. To jest po prostu coś, co ci ludzie mi uświadomili i unaocznili poprzez to, jak oni siebie nawzajem traktują. Ich definicja dobrego, szczęśliwego życia oznacza, że nie jesteśmy chorzy i mamy bliskich ludzi przy sobie, z którymi możemy spędzać czas. Oczywiście to oznacza również obowiązki, bo musimy zapewnić byt tym osobom, zapewnić im możliwość funkcjonowania, ponieważ tam nie ma żadnych sklepów, ci ludzie są niemal w zupełności samowystarczalni. Co to oznacza? To oznacza, że muszą polować, żeby zdobyć pożywienie. Łowią ryby, uprawiają sami własne poletka, więc naprawdę ciężko pracują, ale też dużo czasu spędzają ze sobą. Czyli pracują kilka godzin dziennie dość intensywnie, ale potem całe popołudnie, cały wieczór siedzą w swoim otoczeniu. To były doświadczenia bardzo intensywne na samym początku moich badań. Niestety potem - a wracałem do tych ludzi na przestrzeni niemal 12 lat i miałem bardzo szeroką perspektywę, też taką historyczną - ta kultura zaczęła się zmieniać. Kiedy przyjechałem tam po raz pierwszy w 2008 roku, to jakiekolwiek technologiczne nowinki nie docierały za bardzo do tej wioski. Nie było tam prądu (wciąż nie ma stałego prądu), Internetu, telefonu i tak dalej, więc ci ludzie rzeczywiście bardzo dużo spędzali czasu ze sobą. Natomiast to się zaczęło zmieniać w ciągu tych lat. Pojawił się stały telefon, później telefony komórkowe, a dzisiaj nawet jest tam Internet. Więc ci ludzie przeszli w ciągu 10 lat bardzo szybką zmianę technologiczną.
I co zaobserwowałem? Zaobserwowałem, że, niestety, technologia czyni te same szkody, które czyni u nas. Te wspaniałe rozmowy wieczorne są coraz rzadsze. Oni używają generatorów, takich na benzynę, do generowania prądu i po prostu zaczynają spędzać czas, tak jak my, raczej oglądając telewizję, siedząc w Internecie (…).
Co im Pan Doktor mówił o Polsce?
Oczywiście mówiłem im o Polsce, oni niestety nie kojarzyli Polski, gdzie się znajduje. Natomiast kiedy wspomniałem im o papieżu Janie Pawle II, to od razu skojarzyli: „aha Juan Pablo segundo”, ponieważ to jest lud, który miał doświadczenia z katolicką religią, więc oni prawdopodobnie gdzieś o papieżu Polaku słyszeli. I to była jedyna osoba, która im się kojarzyła. Później już, dużo później, kiedy Internet zaczął być bardziej rozpowszechniony w tej społeczności, to młodzi chłopcy jeszcze zaczęli kojarzyć Lewandowskiego. (…)
Rozmawiała Marta Gawina
W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych. Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej. Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności Uniwersytetu w Białymstoku. Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.