O wrześniowym zjeździe historyków polskich w Białymstoku, który może zgromadzić nawet tysiąc osób, o panelach i tematach z udziałem białostockich naukowców, o promocji miasta i województwa, a także o badaniach opartych na faktach oraz o tym, czy Podlaskie to ciekawy region dla badaczy przeszłości - mówi prof. dr hab. Cezary Kuklo, historyk z Uniwersytetu w Białymstoku, Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego XXI Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Białymstoku. - Jeżeli źródła i ich analiza pokazują historykowi fakty negatywne np. o postawach jego społeczności, to nie wolno mówić, że tego nie było - podkreśla naukowiec.
17 września 2024 roku minie 85. rocznica napaści Sowietów na Polskę. Tego też dnia rozpocznie się w Białymstoku XXI Powszechny Zjazd Historyków Polskich. Zbieżność dat nie jest przypadkowa?
Prof. dr hab. Cezary Kuklo, dr h.c. z Wydziału Historii Uniwersytetu w Białymstoku, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Historycznego i Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego XXI Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Białymstoku: Potwierdzam. Zależało nam bardzo, żeby uroczysta inauguracja XXI Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich, która będzie miała miejsce w Operze i Filharmonii Podlaskiej (a zjazdy od 1925 roku odbywają się pod patronatem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej), zgromadziła tutaj, w Białymstoku - obok paru setek zawodowych historyków, archiwistów, muzealników, nauczycieli historii, studentów - także przedstawicieli życia politycznego, żeby stąd wybrzmiał przekaz skierowany także do środowiska naukowego. Pamiętajmy, że Sowieci przeprowadzali głęboką indoktrynację całej nauki, a środowisku historyków skupionych w Polskim Towarzystwie Historycznym zawsze zależało na nieskrępowanym prowadzeniu badań opartych na faktach, a nie na ich przemilczaniu. Dlatego uważamy, że data i miejsce są znakomite, żeby spotkać się, rozpocząć obrady, w poczuciu, że łączy nas wszystkich dążenie do poznania prawdy o przeszłości. Jest jeszcze jeden, równie istotny dla nas element. Mianowicie zjazd w Białymstoku będzie odbywał się w setną rocznicę przekształcenia Lwowskiego Towarzystwa Historycznego w Polskie Towarzystwo Historyczne. Warto przypomnieć, że inicjatywa profesorów galicyjskich ze Lwowa, która doprowadziła do utworzenia w 1886 roku Lwowskiego Towarzystwa Historycznego, miała pobudzać badania regionalne, ale po odzyskaniu przez Polskę niepodległości przybrała zdecydowanie szerszy wymiar. I śmiało chyba mogę powiedzieć, że Polskie Towarzystwo Historyczne - chociaż nie przeprowadzałem specjalnych badań w tym zakresie, to coś mi się wydaje - jest jedną z najdłużej działających organizacji społeczno-zawodowych w naszym kraju. Skupiamy nie tylko profesjonalnych badaczy historii, pracowników uniwersytetów, ale również wszystkich miłośników historii, nauczycieli, studentów. Oczywiście liczymy również na ich obecność w Białymstoku.
W tym momencie warto podkreślić, że takiego wydarzenia w Białymstoku jeszcze nie było. We wrześniu będziemy gościć w naszym mieście i na naszej uczelni nawet ok. tysiąca historyków. Zjazd odbywać się będzie pod hasłem: "Człowiek - twórcą historii". Dlaczego człowiek znalazł się w centrum uwagi?
Ja mam ten zaszczyt, że od kiedy podjąłem pracę na uczelni, uczestniczyłem we wszystkich dotychczasowych zjazdach, poza jednym – poznańskim w 1984 r. - w którym nie wziąłem udziału z przyczyn rodzinnych. We wrześniu 1979 roku jako świeżo upieczony pracownik (z niespełna dwuletnim stażem) Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku pojechałem na zjazd do Katowic. Zjazdy to swoisty parlament życia naukowego historyków i swoiste też, nie ukrywajmy tego, spotkanie towarzyskie. W ostatnich zjazdach, jeśli mnie pamięć nie myli, uczestniczyło od 800 do tysiąca osób. Liczymy - i taki mam odzew od koleżanek i kolegów - że mniej więcej taką grupę będziemy też gościć w Białymstoku. To oczywiście wielki zaszczyt i duża radość, ale także wyzwanie i potężne zobowiązanie. Złamię może konwencję, ale jest to dobry moment, żeby podziękować kilku osobom: przede wszystkim Jego Magnificencji Rektorowi Uniwersytetu w Białymstoku prof. Robertowi Ciborowskiemu, który zechciał podpisać umowę z Polskim Towarzystwem Historycznym i jest dobrym duchem tego przedsięwzięcia; pani prorektor prof. Izabeli Święcickiej, która patronuje niejako programowi naukowemu i projektowi, który otrzymaliśmy z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (przed 2024 rokiem było to Ministerstwo Edukacji i Nauki przyp. red.) na organizację zjazdu. Bardzo ważna jest też współpraca z panami kanclerzami naszej uczelni i wszystkimi dziekanami wydziałów nauk ścisłych mieszczących się w kampusie UwB, bo spotkania historyków będą odbywać się w ich obiektach. Dziękuję za wsparcie i życzliwość, bez której nie bylibyśmy w stanie przeprowadzić tak dużego wydarzenia.
Pyta się Pani Redaktor o hasło zjazdu. Otóż zaproponowało je życie. Ostatni zjazd w Lublinie, który odbył w 2019 roku, dotyczył przede wszystkim krytycznego spojrzenia na ostatnie 30 lat badań, ze znacznym także odwołaniem się do dorobku historiografii PRL-u. Po tym zjeździe uznaliśmy w komitecie organizacyjnym, potem oczywiście przedstawiliśmy tę formułę na prezydium Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Historycznego, że już powoli mija czas rozliczeń i ocen tego, co do tej pory zrobiono, że chcemy zobaczyć, co nowego aktualnie mamy na warsztatach badawczych w środowisku. W związku z tym stwierdziliśmy, że interesuje nas człowiek, bo to człowiek jest twórcą historii i jego działalność na wszystkich polach powinna być głównym wyzwaniem dla badaczy, także dla referentów.
Obrady historyków w Białymstoku będą skupiać się na sześciu tematach wiodących: I. Człowiek i praca a środowisko przyrodnicze w procesie modernizacji społecznej i gospodarczej; II. Zmienność i stałość kultur pogranicza; III. Ludzie starzy i starość na ziemiach polskich od X wieku po współczesność; IV. Polska historiografia wobec światowych debat naukowych; V. Społeczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej w poszukiwaniu podmiotowości politycznej w XX wieku; VI. Europa Jagiellonów (XIV-XVI wiek) w świetle najnowszych ustaleń historiografii. Próba nowej interpretacji. A to oznacza, że będziemy mieć bardzo szeroki rys historyczny: od średniowiecza po czasy współczesne.
Chcąc rozwinąć zaproponowane hasło, dość wyraźnie zmieniliśmy formułę białostockiego zjazdu. Będzie ona jeszcze szersza, a wynika to z moich doświadczeń obecności na kilku dużych kongresach międzynarodowych. Rzeczywiście zaproponowaliśmy sześć wielkich tematów, przedyskutowanych w środowisku, które, jak Pani Redaktor wspomniała, prowadzone są od średniowiecza aż po XX wiek. Temat trzeci - dotyczący starości i ludzi starych na ziemiach polskich od X wieku po współczesność - jest tego kapitalnym dowodem. To znaczy nie będziemy mówić o ludziach starych tylko w danym okresie historycznym, ale będziemy chcieli wyjaśnić, co oznacza starość, kto był człowiekiem starym, czy to była starość demograficzna, czy może starość psychospołeczna - kiedy przekazywało się gospodarstwo młodszemu pokoleniu, ale w nim się pozostawało, chociaż już nie było się jego „kierownikiem” i cała społeczność małych wsi i dużych miast widziała, że ten X do pewnego momentu stał na czele gospodarstwa, zarządzał i miał potężną pozycję, a teraz już, niestety, zajął drugie miejsce, jest trochę wycofany. Tak ujmując temat, chodziło nam o to, żeby bariery chronologiczne nie wpływały na nasze postrzeganie zjawisk. Ucząc demografii historycznej, wiemy, że 40 lat temu odsetek społeczeństwa powojennego powyżej 60 czy 65 roku życia był niewielki. Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej, dlatego mówię moim studentom: nie denerwujcie się, kiedy zobaczycie starszą panią czy starszego pana potrzebującego pomocy. Po prostu pomóżcie, bo taka jest rzeczywistość.
Te sześć wspomnianych tematów to propozycja komitetu organizacyjnego, natomiast zależało nam również na tym, żeby podczas zjazdu pokazywać Białystok i środowisko naukowe naszego Uniwersytetu jako bardzo otwarte na współpracę. Dlatego zaproponowaliśmy konkurs na panele bardziej szczegółowe, bardziej problematyczne, które będą już w mniejszym stopniu łamały wspomniane cezury chronologiczne długiego trwania. Postawiliśmy jednak naszym koleżankom i kolegom z całej Polski jeden warunek: zaproponujcie temat jako ważny i interesujący problem badawczy, ale przygotowany we współpracy z innymi ośrodkami naukowymi. Bywa tak, że jako historycy badamy jakieś zagadnienia i nie wiemy, co robią Kielce, co robi Szczecin, co robi Uniwersytet Adama Mickiewicza. Chodziło więc o to, żeby wzajemnie się zbliżyć, poznać, wydyskutować i zaproponować temat. Odzew był znakomity. Dostaliśmy aż 35 propozycji paneli problemowych, z udziałem blisko 200 osób. Nie ukrywam, że jako organizatorom troszkę serce nam zadrżało, bo popatrzyliśmy na pojemność sal i jeszcze bardziej na czas - obrady trwają tak naprawdę dwa i pół dnia. Ostatecznie Prezydium PTH zadecydowało o wyborze 20 paneli szczegółowych.
Możemy podać przykłady?
Myślę, że warto podać przykłady paneli z udziałem białostockich naukowców. Jak zawsze spotkania zjazdowe chronologicznie otwierają starożytnicy i tutaj dr hab. Tomasz Mojsik prof. UwB, dziekan mojego Wydziału Historii we współpracy z kolegami: dr. hab. Jackiem Rzepką, prof. UW z Uniwersytetu Warszawskiego i dr. hab. Bogdanem Burligą, prof. UG z Uniwersytetu Gdańskiego (proszę zobaczyć jak daleko zarzuciliśmy ,,białostockie macki’’) organizują, w moim przekonaniu, kapitalny panel pt. Starożytni Grecy wobec wyzwań nowoczesności. Przy temacie pt. Społeczne i gospodarcze znaczenie garnizonów i obozów wojskowych na ziemiach polskich współpracują prof. Norbert Kasparek z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego oraz dr hab. Karol Łopatecki, prof. UwB z Wydziału Stosunków Międzynarodowych. Kolejne przykłady: Wielkie Księstwo Litewskie: stare tematy - nowe podejście (dr hab. Marzena Liedke, prof. UwB z Wydziału Historii i prof. Andrzej Zakrzewski z Uniwersytetu Warszawskiego), Polska i Ukraina – na rozdrożu perspektywy historycznej współczesnych dziejów (dr hab. Mariusz Drozdowski, prof. UwB z Wydziału Stosunków Międzynarodowych i prof. Wiktor Horobec z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy), czy Polacy i ich wschodni sąsiedzi - wzajemne postrzeganie w okresie przełomu (1985-1995) (dr hab. Krzysztof Buchowski, prof. UwB z Wydziału Historii oraz dr hab. Arkadiusz Czwołek, prof. UMK z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika). Tych tematów z udziałem białostoczan jest oczywiście więcej i nie ukrywam, że bardzo zależało mi, niejako nestorowi, przedstawicielowi starszego pokolenia historyków, aby koleżanki i koledzy z naszej uczelni mocno włączyli się w program naukowy zjazdu. Także jeden z tych 6 wielkich tematów pt. Człowiek i praca a środowisko przyrodnicze w procesie modernizacji społecznej i gospodarczej jest współorganizowany przez mojego młodszego kolegę i pracownika kierowanego przeze mnie Centrum (Centrum Badań Struktur Społecznych i Gospodarczych Przednowoczesnej Europy Środkowo-Wschodniej przyp. red) dr. hab. Piotra Guzowskiego, prof. UwB.
Jak w czasie zjazdu zaakcentowane zostanie miejsce obrad: Białystok, a szerzej Białostocczyzna, Podlasie?
Na pewno chcemy wpisać w problematykę zjazdu historię Podlasia, zarówno tę najstarszą z doby Rzeczypospolitej, jak i z doby późniejszych rozbiorów. Dodam też, że duży komponent zagadnień XX-wiecznych i powojennych podczas wrześniowych obrad będzie kierowany przez kolegów z Białegostoku.
Ja ciągle mam nadzieję, że dożyję takich czasów, gdy powstanie wielka synteza dziejów Polski Północno–Wschodniej. Można powiedzieć, że jest to zadanie naszego białostockiego środowiska, przy współpracy ze środowiskiem ogólnopolskim. Myślę, że spotkanie historyków w naszym mieście może tę współpracę zacieśnić.
Powiem szczerze - to nie jest tak, że Białystok został wybrany na miejsce zjazdu na zasadzie jakiejś decyzji politycznej. Nie. Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Historycznego to bardzo autonomiczne ciało. Wybrał nas, bo nam zaufał i doszedł do wniosku, że jesteśmy już na tyle doświadczeni, że mamy już taki dorobek, że poprowadzimy ten zjazd bardzo odpowiedzialnie, na dobrym poziomie naukowym, że będzie to duże wydarzenie.
Warto też przypomnieć, że dzięki współpracy z marszałkiem województwa podlaskiego, od 4 lat prowadzimy taką szeroką, ogólnopolską akcję „Spotkania z mistrzami”. Promuje ona nasze miasto i region, choć w trochę innym kontekście. Mianowicie zapraszamy wybitnych historyków z całej Polski na spotkania w salach naszego Uniwersytetu lub szkół średnich, a czasami online. Te wykłady mistrzów są znakomicie przygotowane przez ich autorów. Jest możliwość zadania pytań, co istotne - wydajemy też publikacje, które są pieczołowicie przygotowane i opracowane przez dr. Wojciecha Walczaka, obecnie prodziekana Wydziału Stosunków Międzynarodowych i mojego zastępcę w komitecie organizacyjnym zjazdu, a jednocześnie prezesa Polskiego Towarzystwa Historycznego oddział w Białymstoku. Te publikacje cieszą się dużym zainteresowaniem, a my zwyczajowo dystrybuujemy je do nauczycieli i młodzieży szkół średnich, biorących udział w corocznie organizowanej Olimpiadzie Historycznej. Podczas zjazdu będziemy chcieli je również wręczyć naszym gościom specjalnym. Zjazd historyków w Białymstoku już teraz jest okazją do promocji miasta i województwa.
Czy Białystok - Podlaskie to ciekawy region dla historyków?
Nigdy nie byliśmy regionem, krainą historyczną jak Małopolska, czy Wielkopolska, z którymi wiązały się początki dziejów Polski. Województwo podlaskie, od Suwałk po Siemiatycze, które powstało w początkach XVI wieku, było trochę, powiedzmy to sobie szczerze, takim tworem sztucznym, wciśniętym między Wielkie Księstwo Litewskie a Koronę Polską. Wydaje mi się jednak, że urok badań nad naszym regionem ciągle jest wielki, ponieważ nadal nie wiemy tak dużo, jak o sąsiednim Mazowszu czy Prusach Królewskich. Oczywiście źródłowo jesteśmy słabsi, biorąc np. pod uwagę epokę staropolską, bo dużo dokumentów źródłowych znajduje się w Grodnie, do którego w tej chwili nie mamy dostępu i obawiam się, że ten okres zamknięcia dostępu może być długi. Ale jakże wiele źródeł jest też Wilnie, do którego mamy dostęp, potrzeba tylko sił badawczych. Natomiast warto pamiętać, że ogromnie ciekawy badawczo jest XIX wiek w naszym regionie, ze swoją industrializacją, z Białymstokiem zwanym „Manchesterem Północy”, czy współistnieniem wielu kultur. Mamy tutaj i chłopstwo (którym obecnie zajmujemy się naukowo w ramach projektu, a jego efektem ma być „Nowoczesna historia chłopów polskich”), mamy bardzo duży odsetek drobnej szlachty i mniej tej szlachty średniej, mamy powstające mieszczaństwo, bo chłopi i drobna szlachta zaczynają się osiedlać w miastach, mamy mozaikę religijną: ludność katolicką, prawosławną, tatarską, a przecież do 1939 roku, czyli do początku II wojny światowej, nasz region zamieszkiwał też potężny odsetek ludności żydowskiej. Moim zdaniem, pod względem badawczym Podlaskie to bardzo ciekawy region. Tak jak wspomniałem, uważam, że w ciągu najbliższych kilku lat powinna powstać synteza dziejów Polski Północno-Wschodniej. Chcę w tym miejscu przypomnieć publikację „Historia Białegostoku”, która ukazała się pod redakcją naukową profesora Adama Dobrońskiego. Cieszy się ona znakomitym odbiorem w całym kraju, została napisana przez dobrze dobranych przez Redaktora historyków, specjalistów w swoich okresach, a przy tym stosunkowo lekkim piórem. Sam do niej zaglądam, czytam z prawdziwą przyjemnością, pytają mnie o nią koledzy z całej Polski. Tutaj trzeba dopowiedzieć, że była to inicjatywa prezydenta miasta Tadeusza Truskolaskiego - jak najbardziej udana. Liczymy, że także w czasie zjazdu historyków polskich będziemy ściśle współpracować z władzami Białegostoku i województwa podlaskiego. Rozmowy w tej sprawie już trwają. Chcemy np. podczas zjazdu przygotować mapping Pałacu Branickich od strony ogrodów. Myślę, że będzie to ciekawe wydarzenie dla wszystkich mieszkańców naszego miasta i regionu.
Czyli XXI Powszechny Zjazd Historyków Polskich będzie okazją, by zainteresować historią także mieszkańców Podlasia?
Program tegorocznego zjazdu powstał z myślą także o mieszkańcach naszego regionu, a zwłaszcza o nauczycielach i uczniach, na których obecność bardzo liczymy. Obecność młodego pokolenia to warunek sine qua non. Proszę pamiętać, że od lat współpracujemy z podlaskimi szkołami, osobiście jestem od ponad 25 lat zaangażowany w organizację Olimpiady Historycznej na poziomie szkół średnich. W tym roku będziemy mieli jubileuszowe, bo już pięćdziesiąte spotkanie z olimpijczykami. Wracając do zjazdu, zaplanowaliśmy szereg imprez towarzyszących, otwartych dla wszystkich zainteresowanych. W programie jest m.in. przegląd filmów historycznych, poprzedzony spotkaniem i komentarzem dr. Macieja Białousa z Wydziału Socjologii. Tytułów jeszcze nie podam, nadal o nich dyskutujemy, ale chcemy, by to wydarzenie zgromadziło jak najwięcej osób. Wszystkich chętnych zaprosimy też do wioski historycznej wytwórczości rzemieślniczej od średniowiecza po XX wiek, która zostanie zorganizowana w kampusie Uniwersytetu w Białymstoku. Produkty, które się tu pojawią, będzie można oglądać, smakować, kupować. Tym projektem kieruje z mój uczeń, dr Piotr Łozowski, który jest również w kontakcie z grupami rekonstrukcyjnymi, które będą nam towarzyszyć w czasie zjazdu. Odbędą się też ogromne targi książki historycznej, może uda się także zorganizować turniej gier planszowych – tutaj liczymy na współpracę z instytucjami kulturalnymi, z którymi już rozmawiamy (Podlaski Instytut Kultury, Białostocki Ośrodek Kultury, Muzeum Pamięci Sybiru, Muzeum Podlaskie, Muzeum Wojska Polskiego). Jeżeli natomiast chodzi o obrady, to tutaj liczba uczestników będzie już zależeć choćby od pojemności sal. Novum tegorocznego zjazdu będzie upublicznienie wszystkich referatów jeszcze przed rozpoczęciem obrad, tak by spotkanie w ramach danego panelu nie było poświęcone tylko odczytywaniu przygotowanych referatów. To powinny być jakieś krótkie refleksje, może streszczenie. Ważne jest, aby byli autorzy i aby toczyła się dyskusja. Tego do tej pory na zjazdach było mniej i to chcemy z całą pewnością zmienić.
Uczestniczy Pan w Powszechnych Zjazdach Historyków Polskich od 1979 roku. Czy któreś spotkanie pamięta Pan szczególnie, ze względu na temat, dyskusję, okoliczności?
Bardzo dobrze zapamiętałem zjazd w którym uczestniczyłem po raz pierwszy, tj. XII zjazd w Katowicach, a to dlatego, że był naznaczony wybitnie upadającą, że tak powiem, Polską Ludową i tym np. jak zachowuje się pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach Zdzisław Grudzień w tamtejszym ,,spodku’’, gdzie odbyła inauguracja spotkania historyków. Pamiętam z tego zjazdu i temperaturę dyskusji, ale przede wszystkim wycieczkę do kopalni, którą nam zafundowano. Była to kopalnia Gottwald. Przed zjazdem panowała duża radość, a nawet rozbawienie w tej naszej 20-osobowej grupce, wszak tak jak mówiłem, obok nauki i wystąpień ówczesnych luminarzy naszego środowiska, były to zawsze ciekawe spotkania towarzyskie. Ale kiedy przebrano nas w stroje górnicze, kiedy dano lampki i kiedy windą zjechaliśmy w dół, to proszę mi wierzyć, humor zaczął nas opuszczać, a rozmowy były coraz krótsze. Komuś jeszcze się wyrwało, że nie jest tak źle, a wtedy opiekun naszej grupy mrugnął do drugiego sztygara - górnika i przeprowadzono nas przez chodnik. Taki, że szliśmy na klęczkach prawie 200 m. Od tego momentu zapadła cisza, która trwała przez kilka godzin aż do wyjazdu na górę. Po prostu odeszła nam ochota na figle, swawole, czy komentarze.
Pamiętam też dobrze XVI zjazd z końca XX wieku we Wrocławiu, który był dla mnie bardzo pracowity, bo miałem aż trzy referaty. Mówiłem o demografii historycznej, o kobietach samotnych w mieście przedprzemysłowym oraz zastosowaniu technik informatycznych w badaniach nad rodziną staropolską. Mogę dodać, że każdy zjazd historyków jest inny, ale to zawsze duże wydarzenie naukowe, ciekawe rozmowy i - nie ukrywam – koleżeńskie spotkanie się z przyjaciółmi.
Kiedy po raz pierwszy pojawiła się informacja, że w Białymstoku odbędzie się zjazd, prezes PTH prof. Krzysztof Mikulski mówił w mediach, że Polskie Towarzystwo Historyczne od początku swojej działalności trwa na straży historii. Pan Profesor też ma takie poczucie?
Tak, choć nie ukrywajmy, że jako ludzie, jako historycy mamy swoje własne zapatrywania, swoje własne poglądy polityczne. Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Historycznego od 1977 roku i patrząc na postawę wszystkich poprzedników pana profesora Mikulskiego, którzy stali na czele towarzystwa – a mam tu na myśli znakomitych profesorów, jak chociażby Tadeusza Manteuffla, Stanisława Herbsta, Henryka Samsonowicza, Andrzeja Zahorskiego, Jacka Staszewskiego - mogę powiedzieć, nigdy Polskie Towarzystwo Historyczne nie skręciło z toru prawdy historycznej, badań historycznych. Byli to doświadczeni historycy, którzy wcześniej bardzo mocno zaangażowali się w działalność patriotyczną. Prezesi naszego Towarzystwa prof. Tadeusz Manteuffel, prof. Stanisław Herbst, także prof. Aleksander Gieysztor jako sekretarz generalny, byli żołnierzami Armii Krajowej, pracownikami Biura Informacji i Propagandy KG AK. Oczywiście w czasach PRL-u nie było łatwo, zwłaszcza w latach 50., kiedy to na polecenie z Moskwy, programowo szukano walki klasowej pomiędzy szlachcicem a chłopem, której ostatecznie nie znaleziono. Niektórych tematów w ogóle nie można było podejmować. Środowisko jako całość (w którym, nie ukrywajmy, nie brakowało też osób chcących się przypodobać ówczesnym decydentom) - generalnie jednak miało świadomość ponoszenia odpowiedzialności za to, w jaki sposób uprawiamy poznanie przeszłości. Jeżeli źródła i ich analiza pokazują historykowi fakty negatywne np. o postawach jego społeczności, to nie wolno mówić, że tego nie było. Niech mi wolno będzie odwołać się do słów prof. Tadeusza Manteuffla, wybitnego mediewisty, który choć budował w latach 50. Instytut Historii PAN, nigdy nie chodził pod rękę z władzą ludową, a cieszył się chyba największym autorytetem za swoją niezłomną postawę w środowisku, który w pamiętnym 1968 r., pisząc o etyce zawodowej naszego cechu, stwierdził: ,,Ich świadome przemilczanie przez badacza czyni zeń fałszerza, a w bliższej lub dalszej przyszłości przynosi szkodę celowi, któremu chciał w ten sposób służyć’’ (T. Manteuffel, Historyk wobec historii, Warszawa 1976, s. 15). Myślę, że ogromna większość z nas - badaczy - jest wierna analizie źródłowej, temu, co mówią źródła. Wydaje mi się, że PTH zawsze szło swoją drogą, nie patrząc na zmiany, na koniunktury polityczne, choć - nie ukrywajmy i dodajmy - ogrom polityków, po jednej i po drugiej stronie, jest z wykształcenia historykami. My zawsze staramy się współpracować ze wszystkimi i tłumaczyć, i przekonywać, że naszym zadaniem jest rzetelne badanie źródeł.
Zjazdy są parlamentem historyków zaproszonych do nieskrępowanej dyskusji. Spierajmy i przekonujmy się, proponujmy nowe interpretacje, ale potem pójdźmy na wspólną kawę. Nigdy te spotkania - po przełomie końca lat 80. - nie miały jakiejś wymowy politycznej, nie były organizowane przeciwko jakimś określonym nurtom politycznym. Tego sobie nie wyobrażam, gdyż przysięga doktorska, którą każdy z nas składał lub będzie składał, mówi wyraźnie, że badania mamy podejmować nie dla zyskania pustej sławy i brudnego zysku, lecz by prawda wyraźniej się ujawniła… Za to, bez względu na stopnie czy tytuły naukowe, ponosimy odpowiedzialność.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Gawina
Strona internetowa powstała w ramach projektu „Nowoczesny Uniwersytet dostępny dla wszystkich”
(umowa nr POWR.03.05.00-00-A007/20) realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój.
W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych. Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej. Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności Uniwersytetu w Białymstoku. Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.