Kanclerz UwB Tomasz Zalewski: mam nadzieję, że za 10 lat kampus Uniwersytetu w Białymstoku będzie pełen ludzi, bo budynki to tylko narzędzie. To ludzie muszą wypełnić tę przestrzeń i to ludzie muszą chcieć tam być (podcast)

03.10.2025
Tomasz Zalewski

O największej inwestycji w historii Uniwersytetu w Białymstoku i 10-leciu kampusu przy ul. Ciołkowskiego, o jego budowie na „końcu świata”, problemach i satysfakcji, o ulubionych miejscach, nowej siedzibie uniwersyteckiej humanistyki i planowanej rozbudowie, o kampusowej pasiece, gwiazdach na Placu Słonecznym, a nawet o owocach Monstery opowiada kanclerz Uniwersytetu w Białymstoku Tomasz Zalewski.

 Zapraszamy do słuchania.

 

ZAPIS ROZMOWY

Przenieśmy się na chwilę w przeszłość. Jest październik 2015 roku, a ówczesne władze Uniwersytetu w Białymstoku oficjalnie otwierają kampus UwB przy ul. Ciołkowskiego. Jakie uczucia towarzyszą wtedy kanclerzowi Uczelni, który przez kilka lat czuwał nad tą inwestycją?

 

Tomasz Zalewski, kanclerz Uniwersytetu w Białymstoku: Satysfakcja. W zasadzie w tym słowie zawiera się wszystko. Bo łatwo nie było, głównie dlatego, że pracowaliśmy pod presją czasu, żeby zdążyć to zrobić zgodnie z harmonogramem. Jak wiemy, to się nie udało, ale na tyle się udało, że środki unijne zdążyliśmy rozliczyć, bo ta presja czasu głównie tym była podyktowana.

 

Mija dokładnie 10 lat od tego wydarzenia, a my nadal podkreślamy, że jest to największa i najważniejsza inwestycja w historii naszej uczelni, co potwierdzają także liczby. Możemy kilka wymienić?

 

Pewnie możemy: ponad 35 tysięcy metrów kwadratowych, ponad 250 milionów złotych. To chyba dwie podstawowe liczby, którymi cały czas żonglujemy. I trochę zabawnie czasem się teraz zdarza, gdy mówimy o tej części kampusu „stary kampus”, bo wszyscy wiemy, że te budynki są nawet architektonicznie bardzo nowoczesne, bardzo nowe i bardzo takie uruchamiające wyobraźnię albo zakątki wyobraźni, futurystyczne. Ale to jest już „stary kampus”.

 Tomasz Zalewski

Wyjątkowe jest też położenie uniwersyteckiego miasteczka, choć na początku nie wszyscy byli zadowoleni, bo mówili: to „gdzieś na końcu świata”, a na pewno na końcu Białegostoku…

 

Za górami, za lasami, nie dojedziemy tam, nie dopłyniemy, nie dolecimy - to oczywiście pół żartem, pół serio. Pewnym problemem była też lokalizacja. To znaczy myśmy kupili od miasta de facto teren, który był ogródkami działkowymi. Wiele osób kontestowało sam pomysł lokalizacji, ale też pomysł, że to teren z lokatorem i jak sobie z tym poradzimy?

Szczęśliwie żeśmy sobie poradzili. I szczęśliwie - to z dużą satysfakcją mówię - jak kampus się otwierał, to ówczesny rektor, czyli profesor Leonard Etel wpadł na taki pomysł, żeby ten kampus się otworzył też dla społeczności Białegostoku, żeby ludzie przyszli i popatrzyli. Bardzo sympatyczne sceny się tam działy, jak byli działkowcy przyszli na kampus i próbowali zlokalizować, gdzie ich altanka stała albo gdzie ich działka była. Zero złości, duża radość, nie tylko społeczności akademickiej czy uniwersyteckiej, ale jak się okazuje także społeczności miasta.

 

 Wiemy, że problemów przy budowie kampusu było więcej – nie tylko działkowcy.

 

O tych złych rzeczach już nikt nie pamięta, bo kto pamiętał o złych rzeczach? Pojawiły się opóźnienia i pojawiły się  później - pokłosiem tego - sprawy sądowe, które trwały kilka lat. Nie lubię do tego wracać, w tym sensie, że nie lubię tego rozpamiętywać. Najważniejszy jest finał,  bo przypominam, że to nie był jakiś szalony wyrok sądu, który kogoś skazał, tylko myśmy finalnie dogadali się z generalnym wykonawcą. Tutaj niebagatelną rolę odegrała też Prokuratoria Generalna i szczęśliwie udało nam się polubownie zakończyć spór. Kampus działa, funkcjonuje, (odbywają się tu) wszystkie większe konferencje naszego Uniwersytetu, ale nie tylko, bo też gościmy innych. To jest miejsce, krótko mówiąc, które wpisało się w akademickość, już nie tylko w uniwersyteckość Białegostoku.

 

„Opowieść kampusowa” nie kończy się. Powoli dobiega końca budowa nowej siedziby nauk humanistycznych. Czy będzie to największy obiekt w kampusie Uniwersytetu w Białymstoku?

 

Będzie porównywalny do Wydziału Biologii, bo przypominam, że Wydział Biologii jest też rozbudowany o Zwierzętarnię, do biologii przyklejone jest Uniwersyteckie Centrum Przyrodnicze. Metrażowo są to porównywalne obiekty.

 

Co jeszcze możemy powiedzieć o nowej siedzibie nauk humanistycznych? 

 

Wpisuje się w zagospodarowanie terenu i w planowanie przestrzenne, które jest efektem pracy zespołu Pana Profesora Marka Budzyńskiego - architekta, który tworzył tę pierwszą część kampusu i zaprojektował całość. Sama koncepcja kampusu jest tak pomyślana, że budynki są gromadzone wokół placów. Te cztery, które stoją już od tych 10 lat są skupione wokół Placu Syntezy Nauk. Zresztą dla tych, którzy są ciekawi świata albo bardzo się nudzą jak tam są, to polecam przejść się i poczytać sentencje ukryte chociażby w takim dużym napisie Poznanie, który jest rozmieszczony pod korytarzami albo sentencje, o które już zadbały Rady Wydziału poszczególnych jednostek i które są umieszczone na portalach.

Natomiast ten budynek nauk humanistycznych jest kolejną budowlą wokół Placu Słonecznego. I też jako ciekawostka  - dygresyjnie - centralną częścią Placu Słonecznego jest Obserwatorium i Planetarium. Nazwa placu bardzo koresponduje z tym obiektem, ale jak powstawała, to nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że Obserwatorium i Planetarium dokładnie w tym miejscu powstanie. Czasem zbiegi okoliczności dobrze działają.

Humanistyka jest trochę przedłużeniem biblioteki, którą mamy w kampusie. Ona jest już architektonicznie w nieco innym stylu, powiedziałbym, że każdy architekt dokłada od siebie swoją cegiełkę i swoją wizję. Humanistyka jest tak zaprojektowana, że wszystkie cztery jednostki (Wydział Filologiczny, Wydział historii, Wydział Filozofii i Kognitywistyki, Wydział Studiów Kulturowych) znajdą tam miejsce, ale obiekt jest pogrupowany, przestrzenie są zaplanowane w określony sposób. To znaczy, że jeżeli ktoś przyjdzie i chce załatwić sprawę urzędową - mówiąc żartobliwie - czyli studenci albo osoby z zewnątrz, to nie będą musieli szukać czegoś po obiekcie, tylko wszystko znajdą na parterze. Tak, żeby ten tak zwany Front Office, czyli władze dziekańskie, dziekanaty i obsługa tego typu nie była jakoś mocno poszukiwana. Wszystko znajdzie się na parterze.

Pierwsze piętro to będzie piętro stricte dydaktyczne i tam też będzie wejście do największej auli tego obiektu: 260 - osobowej, podzielonej na 3 części. To będzie pierwsza taka aula - ja ją nazywam wachlarzową, bo rzeczywiście układ siedzeń będzie taki mocno amfiteatralny. I jak wspomniałem, ta kondygnacja jest kondygnacją dydaktyczną. Tam, oprócz auli, będą też sale wykładowe, sale ćwiczeniowe, sale seminaryjne. Na poziomie tego piętra, wzorem starych obiektów „starego kampusu dziesięcioletniego”, ten budynek już jest połączony z jednej strony korytarzem z biblioteką, a z drugiej strony - jeśli powstanie, a głęboko wierzę, że powstanie kolejny obiekt - to z kolejnym budynkiem też będzie połączony.

Ostatnie piętro: to tam znajdą swoje miejsce katedry, czy zakłady wszystkich czterech jednostek.

3.jpg

 

Tym budynkiem, o którym Pan wspomina, jest oczywiście nowa siedziba nauk społecznych,  jak również mówi się o akademikach, które mają powstać w kampusie.

 

Tak, ten kolejny budynek to rzeczywiście tak ogólnie nazywamy budynkiem nauk społecznych, którego koncepcja już powstała. Teraz szukamy możliwości sfinansowania jej realizacji. Tam mają znaleźć swoją siedzibę: Wydział Ekonomii i Finansów, Wydział Zarządzania, Wydział Stosunków Międzynarodowych i Wydział Socjologii.

Akademiki  - tak - bo jak rozmawiamy o kampusie, o miasteczku uniwersyteckim, to nie ma takiej przestrzeni bez studentów, albo bez miejsca, gdzie studenci mogą zamieszkać, więc przestrzennie też jest teren wydzielony pod akademiki. Pewnie to pieśń jeszcze dalszej przyszłości. Żeby móc coś zrealizować, to trzeba też planować i na tym etapie jesteśmy.

 

To teraz wróćmy do kampusu i do budynków, które już są. Może są elementy, rozwiązania, które - z perspektywy czasu - zmieniłby Pan w kampusie?

 

Trudno powiedzieć, bo ja nie patrzę na to jak użytkownik, który jest tam na co dzień. O to trzeba pytać ludzi, którzy tam są na co dzień.  Wprawdzie jak się te jednostki wprowadziły, to jakieś uwagi były: a tu wieje, a tu chłodzi, a tu grzeje, a tu coś tam, ale to takie bardzo ludzkie. A może po prostu ktoś się przyzwyczaił do tych starych obiektów, które były w zupełnie innym stylu i trzeba było tę przestrzeń oswoić. Chyba tak jest, że jak wprowadzamy się do nowych obiektów, to tak jak wprowadzamy się do nowego mieszkania czy domu, czy nawet pokoju w pracy - to trzeba tę przestrzeń oswoić. I każdy robi to po swojemu. Ktoś się przyzwyczaja, a ktoś przez oswojenie rozumie powieszenie swego obrazka albo taką a nie inną systematykę przyborów na biurku obiera. To trochę pół żartem, pół serio, ale naprawdę tak jest, że musimy tę przestrzeń polubić. Rzadko się tak zdarza, żebyśmy weszli i od razu czuli się jak u siebie. To my musimy nadać temu charakter.

Więc nie zmieniłbym chyba niczego architektonicznie. Mam świadomość, że te obiekty mogą się podobać albo nie, bo nie każdy lubi beton architektoniczny, nie każdy lubi takie duże przeszklenia czy to zestawienie betonu, drewna, szkła. Ale tak żeśmy wybrali i nie kręcimy nosem. Każdy kolejne obiekty - proszę zwrócić uwagę - czy to jest biblioteka, czy właśnie wspominana już humanistyka będą nieco inne. Pewnie nauki społeczne będą jeszcze inne, a chodzi o to, żeby w tej inności tworzyły jednak całość.

 

Podobno Planetarium i Obserwatorium to ulubione Pana miejsce w kampusie. Czy to prawa?

 

Próbuje mnie pani wciągnąć w rozmowę o gwiazdach i jakiś romantycznych uniesieniach co najmniej, bo to są takie skojarzenia. Bardzo się cieszę, że ten obiekt powstał, bo nie wszyscy w to wierzyli. Jak sprzedawaliśmy „Kujonek”, a tam było to pierwsze obserwatorium, to był duży niepokój, czy na pewno komuś będzie zależało na tym, żeby odtwarzać to obserwatorium. Cieszę się, że nie tyle żeśmy odtworzyli, co zrobiliśmy coś, z czego mogą korzystać i studenci, i naukowcy. A z wiedzy którą mam, bo gdzieś tam kontakt z panem Profesorem Markiem Nikołajukiem, który w tej chwili to nadzoruje, potwierdza, że zaczynamy się w tę stronę bardzo rozwijać, kooperując z innymi ośrodkami. To cieszy. Natomiast Planetarium – w ogóle cały  obiekt jako ulubione miejsce, o którym pani mówi, to jedno z…

 

To wymieńmy może te pozostałe miejsca.

 

To za chwilę. Ja w ogóle kampus bardzo lubię. Natomiast (Planetarium i Obserwatorium) jest to bardzo fajne miejsce, które darzę dużą sympatią też dlatego, bo powoduje, że Uniwersytet nie jest hermetyczny, że ludzie z zewnątrz, czy młodzież ze szkół średnich, czy jeszcze młodsze dzieciaki chętnie nas odwiedzają, że Uniwersytet nie jest jak za spiżową bramą, tylko ma coś do zaoferowania, jak na przykład Planetarium, czy jak Uniwersyteckie Centrum Przyrodnicze. To kolejne miejsce, które warto otoczyć sympatią. Pokazujemy się na zewnątrz i mam nadzieję, że te miejsca trochę te nasze dzieci i młodzież zarażają, żeby oni - jak będą już nieco starsi i po maturze - nie mieli wątpliwości, gdzie warto iść na studia.

Więc to kolejne miejsce to centrum przyrodnicze, o którym wspomniałem. Moim zdaniem ciągle niedoceniany jest dach tego Centrum. Ja wiem, że trudno jest nam konkurować z ogrodami na BUWie w Warszawie. Natomiast to też jest takie miejsce, gdzie warto zajść i  znaleźć swoją ławeczkę, żeby usiąść, chwilę posiedzieć.

Kolejna ciekawostka, na którą też trzeba zwrócić uwagę - i z dachu centrum przyrodniczego świetnie to widać - nieopodal na biologii, na naszych kwietnych dachowych łąkach stoją ule i  jest nasza pasieka. Przypominam, że to była pierwsza pasieka w mieście, bo często gdzieś o tym już nie pamiętamy, ale  byliśmy trochę prekursorami. Warto też pamiętać o tym, że na fizyce jest ukryte drzewo, które rośnie w środku budynku. Mam o tyle sentyment do tego drzewa, że byłem jedną z osób, która je sadziła. Ono się nie rzuca na pierwszy rzut oka, nie zauważamy go przy wejściu, ale warto korytarzami parteru pomeandrować, żeby je odnaleźć. Kolejną taką przestrzenią, która robi wrażenie, przynajmniej na mnie, to jest ściana akwariów na biologii. I tu olbrzymi szacunek do osób, które się tym zajmują, bo efekt, który żeśmy uzyskali, które one w tej chwili uzyskują, a gdzieś tam w koncepcji profesora Budzyńskiego był, przerósł moje oczekiwania, czy wyobrażenia o tym. To jest fajna rzecz. Jest jeszcze jedna rzecz, która tak całościowo w kampusie mi się bardzo podoba. To zieleń, która jest w środku. Bo ta na zewnątrz to jeszcze ciągle czekamy, aż nam obrosną te budynki tym dzikim winem. Natomiast wewnątrz ta roślinność, która jest, te kwiaty, które są już po tych 10 latach bardzo okrzepły, bardzo urosły i nawet owocują, co się nie zdarza często w naszym klimacie. I warto to chyba podkreślić, że taki kwiat jak Monstera ma problem czasem z owocami w ogrodach botanicznych, a u nas w holach kwitnie i owocuje.

 

 Jaki będzie kampus Uniwersytetu w Białymstoku za 10 lat?

 

Po pierwsze mam nadzieję, że pełen ludzi, bo budynki to tylko narzędzie. To ludzie muszą wypełnić tę przestrzeń i to ludzie muszą chcieć tam być. Z jednej strony pracować, a z drugiej strony studiować i się rozwijać. I taki pewnie będzie (kampus) za 10 lat. I jestem przekonany (ze znakiem zapytania przekonany), że będziemy robili wszystko i ja będę dokładał swoich starań, żeby za 10 lat ten budynek humanistyczny „hulał” już bardzo mocno, a obok niego równie prężnie działał budynek nauk społecznych. Gdzieś majaczą akademiki, o czym już żeśmy mówili, no i przestrzeń w ramach kampusu na budynek prawa też jest, pod warunkiem, że będzie chęć do przeprowadzki i będą środki, które na to pozwolą.

 

To ja jeszcze wrócę na koniec do historii. Czy jest jakieś wspomnienie, związane z budową albo już funkcjonowaniem kampusu, które pamięta Pan w sposób szczególny?

 

Jest kilka rzeczy bardziej albo mniej zabawnych. Zacznijmy od takiego wisielczego humoru. Moja pierwsza wizyta na budowie, rozmowa z dyrektorem generalnego wykonawcy. Oni ledwo wbili przysłowiową łopatę i przy pierwszym spotkaniu pan dyrektor zakomunikował mi, że jest bardzo podmokły grunt w związku z tym oni wycenili roboty dodatkowe związane z odpompowaniem wody na... 2,5 miliona złotych. Tak jak mówię - trochę wisielczy humor. Oczywiście nie zapłaciliśmy tych pieniędzy, bo jeżeli chodzi o sprawdzenie gruntu i wcześniejsze badania gruntu myśmy się do tego przygotowali. Oczywiście dane związane z tym, były elementem postępowania przetargowego i dokumentacji i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej, ale to pokazuje z czym na dzień dobry żeśmy się mierzyli.

Czy też  - to już bardziej zabawna opowieść - jak okazało się, że wahadło Foucaulta, które wisi w holu wydziału fizyki, zdaniem jednego z profesorów nie pokazuje precyzyjnie tego, co pokazywać powinno, ale to nie jest problem, bo damy radę to zmienić. No i rzeczony Pan Profesor - nie wymieniam nazwiska, bo nie wiem czy by sobie tego życzył – ale naprawił to wahadło Foucaulta i możemy cieszyć się już z prawidłowego pokazywania. Pewnie są takie jeszcze rzeczy, o których już nie pamiętam, ale ze zbiegiem lat - i to jest chyba najważniejsze -  człowiek pamięta tylko te same dobre rzeczy, albo te, które się dobrze zakończyły.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Marta Gawina (Dział Promocji)

 Realizacja Piotr Duniewski (Dział Promocji)

Galeria zdjęć

W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych. Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej. Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności Uniwersytetu w Białymstoku. Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.