Niestrudzenie, od prawie 30 lat, dr hab. Agnieszka Wilczewska, prof. UwB z Wydziału Chemii udowadnia, że chemia jest dla ludzi, a nauka może być piękna i dla każdego. Kształci studentów, spotyka się z uczniami, a za pośrednictwem mediów dociera do mieszkańców Podlasia i Polski. – Trzeba znaleźć swoją pasję w życiu. Moja praca jest moją pasją – podkreśla prof. Agnieszka Wilczewska.
- Ale jaki jest obecnie wydźwięk chemii? Mianowicie taki, że „to jest chemia, tego nie jemy, tego nie ruszamy, to jest niebezpieczne”. A tak naprawdę, to bez tej chemii w życiu codziennym byśmy nie istnieli. Nie mówię tu o prostych związkach, które są dodawane do żywności, ale o różnego rodzaju materiałach, o ubraniach, farbach, samochodach. To wszystko czego używamy, bez czego nie wyobrażamy sobie życia, jest zbudowane ze związków chemicznych i zostało opracowane przez chemików i fizyków - jeżeli chodzi o materiały, a potem dopracowane przez inżynierów, technologów. Nie mówię, że inne dziedziny nie mają w tym udziału, bo jak najbardziej mają. Jako chemicy bazujemy na dokonaniach matematyki, fizyki, biologii. Ja bardzo blisko współpracuję z medykami. Chemia to przyszłość. Niestety, patrząc na to, co dzieje się na świecie, już brakuje nam chemików, fizyków, matematyków - nie tylko nauczycieli, ale i inżynierów. Bardzo chętnie wykorzystujemy dobrodziejstwo nauki w życiu codziennym, chcemy np. jeździć nowoczesnymi samochodami, mieć nowoczesne smartfony, ładne i funkcjonalne ubrania, np. zatrzymujące ciepło. Teraz wyobraźmy sobie (a mówimy tu o bliskiej przyszłości i nie chcę nikogo straszyć), że nie ma kto wytwarzać tych materiałów, nie ma kto ich projektować. To oznacza, że będziemy się cofać w rozwoju cywilizacyjnym. Czy to źle? Dla ludzi będzie to trudne do przeżycia, ale jeśli chodzi o środowisko będzie to bardzo pozytywne – dodaje prof. UwB Agnieszka Wilczewska
Pracuje w Katedrze Chemii Organicznej, gdzie kieruje Zakładem Polimerów i Syntezy Organicznej. Ten zajmuje się m.in. syntezą i analizą hybryd organiczno-nieorganicznych zawierających rdzeń magnetyczny i polimerową powłokę do zastosowań biomedycznych i katalizy organicznej, czy badaniem właściwości termicznych materiałów. Brzmi bardzo chemicznie? W towarzystwie prof. Agnieszki Wilczewskiej nie trzeba obawiać się skomplikowanych pojęć. To naukowczyni, która z wielką pasją i łatwością potrafi trudne naukowe pojęcia przełożyć na język dostępny, zrozumiały prawie dla każdego.
- Bardzo lubię opowiadać o chemii i generalnie nauczanie jest moją pasją. Lubię popularyzować naukę. Uważam, że jest to bardzo ważne zadanie wszystkich naukowców, a zwłaszcza tych, którzy reprezentują nauki ścisłe i przyrodnicze. Takie przedmioty jak chemia, fizyka czy matematyka uważane są za dosyć trudne i niepopularne, jednak to właśnie one mogą dać w życiu pracę, która staje się pasją. Faktycznie staram się mówić o chemii prostym językiem, choć zdecydowanie nie jest to łatwe, ponieważ niektóre uproszczenia mogą prowadzić do nieporozumień i błędów. Sama mam wiele wątpliwości, gdy opowiadam o trudnych rzeczach: czy nie za bardzo trywializuję, czy nie opowiadam takim językiem, który dla świata naukowego staje się wręcz nie do przyjęcia. Wyważenie tego, sposób opowiedzenia o danej tematyce, jest trudnym zadaniem. Natomiast, nie ukrywajmy, popularyzacja nauki to trochę taka żargonowość, choć oczywiście nie w tym negatywnym sensie - mówi badaczka.
O tym, że zostanie chemiczką, zdecydowała w siódmej klasie szkoły podstawowej, gdy w programie nauczania pojawiły się lekcje chemii. Wcześniej, podobnie jak jej siostra bliźniaczka, chciała zostać nauczycielką w klasach 1-3. Siostra swoje plany spełniła.
- Kiedy zaczęły się lekcje chemii, wiedziałam że nie ma innej możliwości, że to jest to, co chcę w życiu robić. Trafiłam na fantastyczną nauczycielkę - już śp. Panią Ostapowicz - która wybrała kilka chętnych osób, w tym mnie, do zajęć w kole chemików. Do dziś pamiętam, że robiliśmy mydło i fajerwerki. Poza tym nauka chemii, która wielu uczniom, w tym mojej siostrze, wydawała się taka trudna, mi przychodziła z łatwością. Od początku poczułam chemię do chemii – uśmiecha się prof. Agnieszka Wilczewska.
Ta trwa do dziś. Agnieszka Wilczewska najpierw została studentką chemii w Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku, potem rozpoczęła pracę na białostockiej uczelni. Z uniwersytetem związana jest już blisko 30 lat, z 2,5-letnią przerwą na staż we Francji.
- To nie było tak, że już na studiach myślałam o pracy na uniwersytecie. Natomiast pod koniec ostatniego roku studiów, mój późniejszy szef prof. Jacek Morzycki zaproponował mi stanowisko asystenta. Dał mi miesiąc na zastanowienie. I zastanawiałam się przez miesiąc, a potem zaczęłam pracę. Nigdy tego nie żałowałam. Zaczęłam od chemii organicznej pod kierunkiem prof. Morzyckiego. Był on także tą osobą, która wysłała mnie na staż zagraniczny. Spędziłam dwa i pół roku we Francji, najpierw w CNRS w Gif sur Yvette, a potem w firmie Rhodia (obecnie Solvey). Tam zajmowałam się chemią organiczną, ale nabyłam też umiejętności w zakresie polimerów. Gdy wróciłam ze stażu, zdecydowałam się rozwijać swoje pasje związane z tą dziedziną chemii. Z punktu, w którym jestem teraz, widzę, że wszystkie, poznane na studiach „rodzaje chemii” bardzo mi się przydały. Pomogły mi otworzyć się na wyzwania, współpracę międzynarodową, interdyscyplinarność, na wykroczenie poza czystą chemię, pójście w pewne badania fizyczne czy medyczne – podkreśla chemiczka.
Jej badania naukowe są doceniane nie tylko przez instytucje przydzielające granty. Niedawno prof. Wilczewska prezentowała swój projekt badawczo-rozwojowy „Nanonośniki polimerowe i hybrydy nieorganiczno-organiczne” w Białostockim Parku Naukowo-Technologicznym podczas Demo Day #3. To spotkanie naukowców poszukujących partnerów biznesowych do komercjalizacji swoich innowacyjnych rozwiązań.
- Praca ze studentami to ogromna radość, a zwłaszcza z tymi, którzy chcą pracować, poznawać, chcą się rozwijać i włożyć swoją cegiełkę do tego, co robimy pod względem naukowym. W mojej, już prawie 30-letniej pracy zawodowej, zdecydowana większość studentów, to byli fantastyczni ludzie, z ogromnym zapałem i pasją. Z wieloma studentami do tej pory utrzymuję kontakt. Teraz przywożą swoje dzieci na pokazy chemiczne na naszym Wydziale – mówi badaczka.
I tu wracamy do popularyzacji nauki. Prof. Wilczewska nie tylko prowadzi badania naukowe i kształci studentów. Jest także niestrudzoną popularyzatorką chemii i nauki. Jeździ do szkół z wykładami i pokazami, zaprasza młodzież w mury uniwersytetu np. w ramach akcji Spotkania z Nauką w Kampusie UwB, której była pomysłodawcą i jest głównym koordynatorem. Jest też znanym i cenionym ekspertem, chętnie zapraszanym przez media. I na wszystko znajduje czas!
- To jest kwestia znalezienia swojego miejsca w życiu i znalezienia swojej pasji. Często powtarzam studentom i moim siostrzeńcom, że jest bardzo ważne, by praca była pasją, bo spędzamy w niej dużą część dnia. Jeżeli praca jest dla nas męczarnią, to szkoda marnować na to tyle czasu w życiu. Życzę wszystkim, by tak jak ja, znaleźli satysfakcję w pracy. Wtedy zupełnie inaczej podchodzi się do tego, co się robi, choć może czasami robi się więcej niż trzeba. Nie potrafię siedzieć bez ruchu, cały czas znajduję sobie jakieś zajęcie. Kiedyś usłyszałam od kolegi, że jestem jak lokomotywa i myślę, że pociągnę za sobą wagony, nie zdając sobie sprawy, że niektóre z nich mają zaciągnięty hamulec. Ale bez zaangażowania wspaniałych ludzi, z którymi pracuję, sama nie zrobiłabym nic. Mój zespół naukowy, studenci w Kole Chemików (którym się opiekuję od 2005), to Oni są moją lokomotywą i motywacją. Rozmawiamy o nauce i pracy z wielkim entuzjazmem, ale nie zawsze było i jest różowo. Mnie także spotykało w życiu wiele przykrych sytuacji, niepowodzeń. Jednak staram się kierować pewnymi zasadami: jeżeli czegoś nie mogę zmienić, to należy to zaakceptować; jeżeli coś złego dzieje się w życiu, to należy się od tego odbić i iść dalej; nie mogę zmienić tego co już było, ale mam wpływ na swoją przyszłość – wymienia prof. Wilczewska.
Ale nie samą chemią człowiek żyje. Wielką pasją prof. Agnieszki Wilczewskiej są podróże i sport. Przez blisko 20 lat grała w siatkówkę na uniwersyteckich parkietach. W trakcie studiów trenowała pływanie (uczestniczyła w akademickich mistrzostwach Polski, zdobywając srebrny medal w sztafecie - płynąc motylkiem).
- Taką moją prywatną pasją ostatnich lat, w którą wciągnęła mnie siostra, jest malarstwo. Maluję, a najczęściej są to kwiaty. Przyroda zawsze była dla mnie inspiracją i wytchnieniem – dodaje chemiczka.
Strona internetowa powstała w ramach projektu „Nowoczesny Uniwersytet dostępny dla wszystkich”
(umowa nr POWR.03.05.00-00-A007/20) realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój.
W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych. Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej. Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności Uniwersytetu w Białymstoku. Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.